Stella Müller-Madej (1930-2013)

5 lutego 1930 roku w Krakowie, urodziła się w zasymilowanej, zamożnej rodzinie żydowskiej Stella Müller-Madej, córka Zygmunta oraz Berty z domu Bleiweis. Jedna z ocalonych Oskara Schindlera, autorka wstrząsających wspomnień, przetłumaczonych na dziewięć języków, „Oczami dziecka” (Kraków, 1991)

W marcu 1941 r. trafiła do krakowskiego getta a następnie do obozu płaszowskiego. W 1944 r. wywieziono ją do KL Auschwitz, gdzie jako żydówka była skazana na śmierć. Jednak dzięki wstawiennictwu swojego wujka, znalazła się na tzw. liście Schindlera. Wraz z innymi więźniami z listy została wysłana do fabryki Brunnlitz na Morawach, gdzie doczekała wyzwolenia w 1945 r. Wspomnienia autorki z czasów okupacji są w Stanach Zjednoczonych przyrównywane do „Dziennika Anny Frank”. W 2001 r. ukazała się druga część pamiętników autorki – „Dziewczynka z listy Schindlera. Lata powojenne”.

Stella Müller-Madej zmarła 29 stycznia 2013 roku. Jest pochowana na cmentarzu Rakowickim w Krakowie

Stella Müller-Madej jest autorką jednego z najstraszniejszych opisów akcji likwidacyjnej żydowskiego sierocińca mieszczącego się przy ul. Józefińskiej, który miał miejsce w dniu 29 października 1942 r. (obecnie miejsce gdzie znajdował się sierociniec znajduje się po drugiej stronie ul. Na Zjeździe, dochodzącym do ul. Lwowskiej. Dokładnie w miejscu gdzie stał budynek na chodniku ustawiono płytę upamiętniającą to wydarzenie). Warto przypomnieć ten wstrząsający fragment, gdyż jego autorka była jedną z niewielu osób, którzy przeżyli wojnę i dała świadectwo tej potwornej zbrodni.

„W pokoju panuje śmiertelna cisza. Z ulicy dochodzą straszne krzyki dzieci, wołanie o pomoc, słychać obrzydliwy rechot rozbawionych Niemców. Rzucają dzieci z okien na platformę aut, czasem nie trafiają. Po przeciwnej stronie stoi jeden z nich i strzela do spadających dzieci. Jakaś dziewczynka wydostała się za bramę, biegnie środkiem jezdni z lalką przytuloną do piersi. Nie mogę oderwać od niej oczu. Dziecko nie ma więcej niż pięć lat. Żołdak przykucnął. Słychać strzał. Dziewczynka leży bez ruchu trzymając nadal lalkę, wokół niej powiększa sią czerwona plama. W pokoju zapanowała atmosfera obłędu. Kobiety, aby nie krzyczeć, drapią do krwi twarze, przyciskają do siebie dzieci tak mocno, że te aż kwilą. Im głośniej krzyczą dzieci na autach, tym głośniej śmieją się Niemcy. W pokoju jakiś człowiek odmawia modlitwę. Jak on to robi, że potrafi się modlić? — myślę w jakimś otępieniu. Auta z dziećmi już odjechały. Naprzeciw naszego domu jest maleńki placyk z figurką Matki Boskiej. Na ten placyk zganiają ludzi, jest tam już tak ciasno, że zaczyna się robić z tych ludzi piramida. Upał potworny. Placyk nie zacieniony, ludzie, widzę to, omdlewają, taraszą jedni drugich, słychać z dołu wołanie o wodę i wrzaski Niemców: „Ruhe, ruhe! Verfluchten Juden!”

Stella Müller-Madej, Oczami dziecka, Kraków 1991, s. 36

Fot: Anna Kaczamarz, Gazeta Krakowska