Mieszkam w Nowej Hucie od czterech lat przyjechałam tu z Warszawy. Oczywiście najpierw poznałam historię jej budowy, tę sprzed 70 lat, potem dochodziły inne wątki, inne miejsca. Bo jakaś Huta przed Hutą tutaj była – mówi Grażyna Olewniczak, aktywistka, dziennikarka (już na emeryturze). – I któregoś dnia przyszła do mnie historia wojenna, raczej nieznana, co – w kontekście polskiej pamięci – zdziwiło mnie. Zaczęłam szukać informacji, niewiele ich było.Chodzi o wątek obozu pracy przymusowej Baulager 15/XVI, który Niemcy założyli na początku lat 40. na ogromnym terenie – mniej więcej od Mogiły (ulica Klasztorna) aż do placu Centralnego. W 1941 roku obóz podzielono na podobozy: w pierwszym umieszczono kilkuset radzieckich jeńców, w drugim – żydowskie kobiety. Zbudowano baraki, teren ogrodzono drutem kolczastym. – Rosjanie pracowali przy budowie lotniska w Czyżynach, ale też na fałszywym lotniku, które naziści zlokalizowali wokół kopca Wandy, żeby zmylić przeciwnika (ustawiano tam atrapy samolotów) – mówi Maciej Miezian z Muzeum Nowej Huty (jest oddziałem Muzeum Krakowa). – Żydowskie kobiety pracowały w tkalni i magazynach. Podobóz dla jeńców zlikwidowano tuż przed wkroczeniem do Krakowa Armii Czerwonej, ten żeński istniał do 1943 roku. Baraki dla kobiet stały tam, gdzie potem zbudowano kino Światowid; dziś mieści się w nim siedziba Muzeum Nowej Huty. Nie wiadomo, co stało się z więźniami i więźniarkami pracującymi w obozie. Historycy zakładają, że wywieziono ich do któregoś z obozów koncentracyjnych w Polsce i zamordowano. Kiedy rozpoczęła się budowa Nowej Huty, obozowe baraki zburzono. Po tej historii nie ma wielu śladów …Czytaj więcej w tekście Renaty Radłowskiej „Niemiecki obóz pracy przymusowej na terenie obecnej Nowej Huty. Historia prawie nieznana” zamieszczonym w krakowskim dodatku Gazety Wyborczej.