W sobotę 13 marca 1943 roku Niemcy rozpoczęli ostateczną akcje likwidacyjną krakowskiego getta. Najpierw getto otoczyły oddziały SS, policji, Sonderdienstu i policji granatowej. Żydzi z getta A mieli przejść do Płaszowa, natomiast mieszkańcy getta B byli przeznaczeni na śmierć, choć obiecano im przeniesienie do Julagu I. W dwudniowej akcji na ulicach, w mieszkaniach i kryjówkach, w szpitalach i sierocińcach, esesmani zamordowali kilkaset osób. Ich zwłoki przywieziono na wozach do Płaszowa, a tu nadal rozstrzeliwano osoby uznane za „nieprzydatne”. Podawana zwykle łączna liczba 2 tysięcy ofiar zabitych wówczas w getcie i w Płaszowie, nie wydaje się przesadzona. Do obozu przybyło 8 tysięcy ludzi i jego stan powiększył się do ponad 10 tysięcy więźniów. Ponieważ zabroniono wprowadzania dzieci poniżej 14 roku życia (tym samym były skazane na śmierć), rodzice starali się je przeszmuglować różnymi sposobami. Te, które się tam dostały były ukrywane, aż władze obozowe pogodziły się z ich obecnością. Przy likwidacji getta B, następnego dnia, większość ludzi wywieziono do KL Auschwitz. Z tego transportu 2 tysięcy Żydów, po selekcji umieszczono w obozie około 500 osób, pozostałych natychmiast zgładzono w komorze gazowej. Próby ucieczek z getta udały się tylko nielicznym
Tadeusz Pankiewicz, krakowski aptekarz pracujący w getcie, tak wspominał swoje wrażenia z pierwszej nocy po likwidacji:
„Na tak rojnych jeszcze kilkadziesiąt godzin temu ulicach i w tylu tak gęsto zamieszkanych domach zaoponowała pustka. Powiew śmierci przeszedł ulicami, zaglądając do każdej kamienicy, do każdego mieszkania. Nie ma chyba pokoju w byłym getcie, który by nie był świadkiem potwornych zbrodni. Przez to wymarłe miasteczko, przez jego puste ulice szedłem po dwu dniach przymusowego siedzenia w aptece, wsłuchany w odgłos mych kroków. Wielu jest ludzi, którzy byli świadkami najbardziej makabrycznych scen, wielu, którzy przeżyli rzeczy potworne, ale chyba niewielu, którzy podobne odnieśli wrażenie jak ja owego dnia, bezpośrednio po wysiedleniu, idąc wymarłymi, pełnymi trupów i zastygłej krwi ulicami byłego getta. (…) A dziwnie wyglądał tej nocy plac Zgody, jak z bajki o zaklętym miasteczku. W blasku księżyca pale i druty kolczaste na nich rozpięte rzucały cienie na asfalt, kratkując go w niezliczone kwadraty. Bramy domów pootwierane, okna ciemne. Żadnego światła, żadnego śladu życia. Psy tylko od czasu do czasu przebiegały jak oszalałe, kryjąc się pod murami domów. Trudno było usunąć tej nocy. Wrażenie pustki i ciszy działało denerwująco, ciągle miałem wrażenie, że słyszę stuk czyichś kroków, skrzypienie drzwi czy pukanie w szybę. Przez wiele następnych dni, wchodząc późną porą do getta, słyszałem podobne odgłosy. Wówczas już wiedziałem, że się nie mylę. To nie była halucynacja, to była rzeczywistość. Ludzie dawali znak, że żyją, że potrzebują pomocy.”
Na podstawie: Ryszard Kotarba, Niemiecki obóz w Płaszowie 1942–1945. Przewodnik historyczny, Kraków 2016, s. 17-18, Tadeusz Pankiewicz, Apteka w getcie krakowskim, Kraków 2003, s. 209-211
Zachęcamy również do zapoznania się broszurą edukacyjną krakowskiego oddziału IPN Dzielnica Cierpienia. Dodatek prasowy przygotowany w 80. rocznicę utworzenia getta w Krakowie: https://krakow.ipn.gov.pl/pl4/broszury-edukacyjne-i-d/139438,Dzielnica-Cierpienia-Dodatek-prasowy-w-80-rocznice-utworzenia-getta-w-Krakowie-P.html?fbclid=IwAR1QZbGxuemeDbrWPvVvctmdWz_RlhQYE_biwofaG9GgIPnOFAV2yvPs42c
Zdjęcie pochodzi z zasobu krakowskiego oddziału IPN.