Tego dnia w godzinach porannych – pisze Martyna Grądzka-Rejak – w synagodze Kupa trwało nabożeństwo. Podobnie jak w poprzednich tygodniach, przed budynkiem zebrał się tłum i od strony ul. Miodowej przystąpił do ataku na synagogę. Żydzi początkowo nie reagowali, traktując obrzucanie kamieniami i wyzwiska jako swego rodzaju szabatową rutynę. Kiedy jednak ataki nie ustawały, kilku mężczyzn wybiegło z synagogi i starało się odpędzić gęstniejący tłum. Jeden z nich złapał stojącego najbliżej kilkunastoletniego chłopca i uderzył go. Młodzieniec wyrwał się i zaczął wołać: „Ratunku, chcą mnie zamordować”. Ok. godz. 11.00 tłum wdarł się do synagogi. Splądrowano jej wnętrze, podpalono święte księgi, a przebywających tam Żydów wywleczono na zewnątrz. Bito ich, obrażano i oskarżano o mordowanie niewinnych dzieci. Do ataku na Żydów przyłączyli się także niektórzy milicjanci i żołnierze,…